Rochaś XX
Wyjeżdżając w góry, zdobywając Koronę Gór Polski, nie sądziłem, że będę ze smutkiem patrzył na zbliżający się koniec naszej kilkunastoletniej przygody. Zostało tylko osiem szczytów do zdobycia, dwa w Beskidach, Łysica w Górach Świętokrzyskich i szczyty w Sudetach, włączając w to Ślężę, należącą do Przedgórza Sudeckiego, a drugiej korony już nie ma. Szkoda będzie tych przygód, emocji i wzruszeń. Cóż, pozostanie to w pamięci, trochę zdjęć, ale najważniejsze to satysfakcja. Dlaczego? Przeczytajcie poniżej.
W 1997 r. z inicjatywy czasopisma Poznaj swój kraj zrodziła się koncepcja zdobywania 28 szczytów z pasm górskich znajdujących się w Polsce i tym samym stworzenia Korony Gór Polski. Nie zawsze były to szczyty najwyższe, przy wyznaczaniu kierowano się przebiegiem szlaków, czy walorami widokowymi. Niekiedy, jak to widzieliśmy na Wielkiej Kopie, wejście na górę jest zabronione ze względu na siedliska zwierząt – w tym przypadku chodziło o cietrzewia. Wszystkie zdobyte już góry przyniosły nam moc przeżyć, wspaniałą wagabundę, integrację weterynaryjną – co zrozumiałe, ale również integrację rodzinną, bo to taki nietypowy rodzinny weterynaryjny rajd. Uczestnicy, w rozpiętości wieku od kilkunastu miesięcy do pełnej dorosłości, bo nie można pisać o starości, patrząc na lekkość wejścia na Orlicę - mają szansę zdobycia góry, co jest potwierdzone przez Komandora.
Wychodzimy w góry, czujemy się lżejsi, sprawniejsi i młodsi, może to właśnie obecność dzieci tak działa. Poznajemy nie tylko trasy turystyczne, ale również okoliczne atrakcje. Zamek Czocha dla przykładu wybudowany przez masona, z licznymi skrytkami i tajemnymi przejściami, Sky Walk w Świeradowie Zdroju, Jaskinia Niedźwiedzia w Kletnie, nie mówiąc już o skansenie orawskim w Zubrzycy Górnej i Wawelu. Dodatkowe sportowe atrakcje to rafting na Nysie Kłodzkiej, tor saneczkowy w Karpaczu i mniej wymagający spływ Dunajcem ze Sromowców Wyżnych do Szczawnicy. Taka ekspresowa prezentacja z naszego Rochasia, to nie tylko zachęta na przyszłoroczny wypad, ale również duma, że osiągnęliśmy tak dużo, że jako lekarze weterynarii potrafimy zebrać się i z pociechami wyjechać w góry. Z butonami na koszulce, promujemy nie tylko nasz zawód, lekarz weterynarii nie tylko leczy zwierzęta i zwalcza ASF, ale również jest healthy. promując zdrowy tryb życia.
Wybór Lądka Zdroju na bazę rajdu nie był przypadkowy. Ubiegłoroczna powódź zniszczyła część tego pięknego miasta, przerwanie zapory w Stroniu Śląskim – dało tak wysoką falę, że Św. Jan Nepomucen stojący od wieków na moście łączącym miasto ze Zdrojem, utonął w rwących nurtach Białej Lądeckiej. To właśnie wzdłuż tej spokojnej, urokliwej rzeczki – raczej potoku, maszerowaliśmy zdobywając Kowadło (789 m n.p.m.) w Górach Złotych i Rudawiec (1123 m n.p.m.) w Górach Bialskich. Dzień wcześniej, podczas przejazdu do bazy, kto mógł wchodził na Kłodzką Górę (757 m n.p.m.) w Górach Bardzkich.
Rudawiec
Nasza baza Willa Marianna dostała ogromne uderzenie podczas wrześniowej powodzi w ubiegłym roku. Położona przy samej rzece, została zalana do wysokości 1,5 m, zniszczenia pięknie zorganizowanego ogrodu, altanek i pergoli były całkowite. Bardzo otwarci i sympatyczni gospodarze nie szczęścili trudu by przyjąć naszą ponad trzydziestoosobową grupę, za co jesteśmy wdzięczni. W sobotę 21 czerwca 2025 r., po rannej odprawie, przekazaliśmy wszystkie dane dotyczące czekającego nas marszu. Po przejechaniu przez Stronie Śląskie i dojechaniu samochodami do Bielic – a z parkingiem nie było łatwo, rozpoczęliśmy wspinaczkę. Większość grupy wchodziła zielonym szlakiem na Rudawiec wzdłuż Białej Lądeckiej – w tym miejscu potoku o głębokości kilku centymetrów. Trudno sobie wyobrazić, jak taki potoczek mógł nabrać tyle wody, by całkowicie skruszyć i pokonać betonowe mosty, wybudowane dla ciężkich składów zwożących drzewo z lasów i rozbić pobocza betonowych przepustów. Siły natury są nieposkromione. Pogoda była wspaniała, słońce i rześki wiaterek, wszystko by komfortowo wejść na szczyt. Podczas marszu mieliśmy zapewnioną komunikację poprzez krótkofalówki – alfa na szpicy, beta, gamma, delta po trasie, a baza na końcu.
Kowadło
Pierwsi zdobywcy Rudawca wyruszyli po krótkim odpoczynku na Kowadło, ale nie schodząc tą samą drogą, lecz wzdłuż granicy państwa, i dopiero potem zejściem do Bielic. Kończący Rajd schodzili po śladach, z przerwą na moczenie stóp w Białej Lądeckiej.
Zdobycie Kłodzkiej Góry – zaplanowane dzień wcześniej, było jednym z najlżejszych wyzwań, podjeżdża się pod przełęcz Kłodzką (483 m n.p.m.), dalej ponad godzinę wejścia leśnym duktem na górę przystrojoną wieżą widokową.
Wieczorne, uroczyste wręczenie certyfikatów Rajdu Turystycznego Rochaś XX było miłym wydarzeniem, mieliśmy dziesięcioro dzieci - otrzymały upominki sportowe, dorosłym wystarczyły same certyfikaty wręczane przez Prezesa Izby Opolskiej Sebastiana Konwanta, Komandora Igora Kochanowskiego i piszącego te słowa. Podczas spotkania wspominaliśmy nie tylko turystyczne przygody, ale tworzyliśmy plany na przyszłość. Cóż, posiadanie pasji to cenna cecha nadająca siłę w działaniu.
W niedzielę zwiedzaliśmy Lądek-Zdrój z przewodnikiem sudeckim Panią Ewą Zadorą. Przedstawiła nam ciekawą historię miasta, szczególnie tę związaną z królewną Marianną – wielką mecenaską tych ziem, teraz byśmy powiedzieli business woman. Zapoznaliśmy się z okresem wpływów czeskich i pruskich oraz czasami powojennymi i powolnym upadkiem perły Sudetów. Zwiedzaliśmy wyjątkowy sklep z kryształami – otwarty tylko dla nas i pozostałości po wspomnianym moście Św. Jana Nepomucena. Pobyt zakończyliśmy w zdrojowym Wojciechu z wodami leczniczymi i wannami kamiennymi, z których korzystali królowie i cała arystokracja europejska, nawet szósty prezydent Stanów Zjednoczonych John Quincy Adams.
Kopalnia uranu w Kletnie
Przejazdem do Kletna, zwiedzaniem tajemniczej kopalni uranu sfinalizowaliśmy kolejnego Rochasia.
Zapraszając na przyszłoroczny Rajd, dziękuję bardzo Krajowej Radzie Lekarsko-Weterynaryjnej za pomoc finansową, dziękuję Koleżankom i Kolegom za uczestnictwo i z nadzieją ślę turystyczne pozdrowienie,
Marek Wisła