Niekiedy w życiu trzeba podjąć decyzję zrobienia rzeczy niemożliwej, wyzwania, którego nie jesteśmy w stanie pokonać. Takie wyzwanie, które stoicy odrzucają z definicji, podjęli uczestnicy III Międzynarodowych Mistrzostw Polski Lekarzy Weterynarii w Ultramaratonie Górskim. Impreza zorganizowana przez Radę OIL-W przyciągnęła zawodników ze Śląska, ziemi zachodniopomorskiej, łódzkiej, jak i Republiki Czeskiej.
Uczestnicy III Ultramaratonu Górskiego (foto A. Dereń)
Nasze zawody towarzyszą Rajdowi Prudnik - Pradziad organizowanemu przez PTTK oddział Sudety Wschodnie. Tym samym, ograniczona ilość miejsc w powrotnych autobusach, zmusiła do odrzucenia zgłoszeń kierowanych do nas po zamknięciu listy startowej. Mimo tego, spora grupa 13 zawodników staje wczesnym rankiem w dniu 12 sierpnia 2017 r. na starcie przy altance Fränklów w Prudniku i rusza w 60-kilometrową trasę z limitem przejścia 15 godzin. Startujemy w konkurencji biegu i chodu. Organizatorzy wyznaczają trasę przez Góry Opawskie, zwane też Zlatohorską Vrchoviną na Hruby Jesenik, którego najwyższym szczytem jest Pradziad.
Ultramaraton górski oprócz przygotowania fizycznego wymaga również dobrej orientacji w terenie. Chociaż przemarsz jest poprowadzony szlakami turystycznymi, to na trasie często zdarzają się pomyłki, co zmusza do nadkładania drogi. Doświadczony biegacz „płaskich dystansów”, z którym rozmawiam na mecie, mówi, że nie spodziewał się takich kłopotów „… na oznakowanej i znanej trasie myślisz tylko o tętnie, zerkasz na zegarek i jesteś cały skoncentrowany na sobie i na swoim biegu, a tutaj w górach, musisz przede wszystkim uważać, aby się nie zgubić …”. Nasze zawody można porównać do biathlonu. W tej konkurencji ważne jest nie tylko, aby szybko biegać, ale również, aby nie mieć karnych rund po strzelaniu, które spychają na dalsze pozycje. W poprzednich edycjach rajdu Prudnik - Pradziad, zdarzało się, że zagubieni turyści musieli nadkładać po 12 km, a to strata przynajmniej 2 godz. na mecie. Mieliśmy też jeden przypadek poszukiwań zaginionego turysty śmigłowcem Horskiej Služby. Wyjątkowo korzystna aura, przy lekko zachmurzonym niebie i temperaturze poniżej 20 ℃, sprawia, że powietrze jest rześkie, wieje chłodny wiaterek, to też wyniki zawodników są bardzo dobre - ostatni uczestnik przybywa na metę po 13 godz. 56 min.
Trasa wiedzie przez złotonośne tereny, stąd obecność licznych sztolni, płuczek, odkrywek, które od XIII w. związane są pograniczem śląsko-morawskim i były przyczyną rozkwitu tych ziem. Największy opisany samorodek miał wagę 1,78 kg. Kopalnie złota po polskiej stronie dawno wyeksploatowano, ale czeskie wydobywały rudy polimetaliczne – złoto, srebro, ołów, miedź, jeszcze do 1993 r. Dzikie tereny, na których rzadko spotykamy wędrowca, są obecnie wyludnione. Górskie wioski mające przed II wojną światową po kilka tysięcy mieszkańców, jak Horni Udoli, są zamieszkane przez 400 - 500 osób. W przeszłości te ziemie były podzielone między Księstwo Nyskie biskupów wrocławskich, Zakon krzyżacki i Państwo Velkolosińskie. Na szczycie Pradziada, na styku tych państw znajduje się postawiony w 1771 r. kamień graniczny w postaci trójgraniastego słupa z białego kwarcytu.
Zdobycie Pradziada, mimo, że odkupione wielkim wysiłkiem, daje ogromną, nie tylko sportową satysfakcję. To przecież zdobycie wysokiej na 1491 m n.p.m. góry, najwyższego szczytu Sudetów Wschodnich oraz szóstego w całym paśmie Sudetów, a jakby policzyć imponującą 145,5 m wieżę radiowo-telewizyjną – najwyższy punkt w Sudetach, bo o 16 m przewyższający górny dysk obserwatorium meteorologicznego na Śnieżce. To zapierające dech w piersiach widoki, które są nieosiągalne na „płaskich” maratonach. To strome, wyczerpujące podejścia na Koberštejna i po 50 kilometrze na Malego Děda. To możliwość wymiany doświadczenia z zawodnikami i turystami, na kilkunastogodzinnej trasie. I w końcu pokonanie własnych słabości, zmęczenia, bólu.
Walka o Mistrzostwo Polski jest zacięta, zawodnicy zdeterminowani zasadą „ …nie odpuszczę, choćbym lazł na czworaka …” bez ociągania zdążają do mety. W końcu wchodzą na szczyt Pradziada. W konkurencji chodu kobiet z czasem 13:44 zwycięża Marianna Szczypka z Pstrążnej dochodząc do mety równocześnie z Agnieszką Stacherą z Chełmka, w konkurencji biegowej kobiet z czasem 10:07 zwycięża niepokonana od trzech lat Mariola Powroźna z Katowic wyprzedzając jedynie o 18 min. Lucię Friedlaenderovą ze Zlína. W konkurencji chodu mężczyzn z czasem 11:23 zwycięża Tomasz Wisła z Prudnika, a w biegu mężczyzn pokonując trasę w 8 godz. i 20 min. Mistrzem Polski zostaje Rafał Kawka z Radomska. W konkurencji mężczyzn mistrzowie wygrywają zdecydowanie, kolejni zawodnicy na metę przybywają po godzinie.
Mistrz Polski w konkurencji biegowej Rafał Kawka z Radomska z Komandorem Ultramaratonu (foto A. Dereń)
W uroczystej ceremonii kończącej Mistrzostwa Polski biorą również udział turyści z rajdu Prudnik – Pradziad, łącznie ponad 100 osób, nagradzając naszych zwycięzców gromkimi brawami. Jak na Mistrzostwa Polski przystało nie brakuje szampana. Dzięki pomocy Prezesa Izby czeskiej Karela Daniela, otrzymujemy zezwolenie wjazdu samochodem technicznym zawodów na sam szczyt Pradziada, co pozwala dostarczyć statuetki dla zwycięzców, certyfikaty dla zawodników i nagrody. Za logistykę odpowiada dyrektor techniczny zawodów Tomasz Pohl. Pełna fotorelacja z zawodów na fanpage'u Naszej Izby.
Jak już nieraz pisałem, nasz ultramaraton jest kierowany nie tylko do profesjonalistów, ale przede wszystkim do amatorów. Już samo uczestnictwo w imprezie daje moc satysfakcji, nierzadko przyczyniając się do odkrycia nowej pasji mogącej zmienić dotychczasowe życie – marszu długodystansowego. Dlatego gratulując zwycięzcom, dziękując zawodnikom za wspaniałą rywalizację, serdecznie zapraszam na przyszłoroczne zawody, które tradycyjnie odbędą się początkiem sierpnia.
Komandor Ultramaratonu
Marek Wisła